15 września 2007

Polskie fanfilmy

Zacząłem temat dość trudny. Dlaczego? Bo moim zdaniem w Polsce daje się zaobserwować pewien "kompleks" fanfilmu Star Warsowego. Już wyjaśniam co mam na myśli pisząc: "kompleks".

Popatrzmy na zachód. Mamy spośród całej masy chłamu kilka perełek takich jak George Lucas in Love (zobacz na YouTube) czy, chcąc wymienić filmy "bez fabuły": obydwie części Ryan Vs. Dorkman. Jak się ma sprawa w Polsce? Mieliśmy dawno temu bardzo mocno promowany Epizod XXI, który bardzo szumnie zapowiadany, miał premierę w kinie nawet... Niestety tak naprawdę szałowy nie był. Owszem widać było w nim włożony ogrom pracy, ale niestety realizował schemat "poszli do lasu i pobili się na miecze". Mieliśmy trailer "Stars in Black" - który jako jedyny wybił się ponad przeciętną... Więcej - zasłużył nawet na miano kultowego, bo teksty z tego filmu (nieśmiertelne "Staszek szybki jest") weszły już do ogólnofandomowej kultury masowej.
Tylko że pojawia się tutaj pewien mały problem przy klasyfikacji. Otóż "Stars in Black" ciężko w zasadzie nazwać takim stuprocentowym filmem fanowskim. Postał w konkretnym celu - jako element portfolio Staszka pokazujący, że on także umie robić cyfrowe efekty specjalne. Zaczęło się od elementu portfolio, a skończyło na pełnometrażowym filmie kinowym (który dopiero powstaje - coś o nim napiszę w jednym z kolejnych wpisów na fandomstarwars.blogspot.com).
Potem w Polsce było sporo "zaczętych produkcji" - ktoś się brał za produkcję, zbierał ekipę i jakoś nie doprowadzał roboty do końca. Podobnie jest niestety z bardzo ambitnym filmem "Amida Monogatari" opowiadającym o Amidali. Powstały do niego storyboardy, częściowa animatyka, fantastyczne kostiumy... I cisza.
Co jest teraz? Teraz mamy nieśmiertelną "Kryptę" (poświęcę jej fenomenowi jeden z następnych wpisów) oraz Dark Side Tempting, który był niezły pod względem technicznym (wymazane budynki na drugim planie! - good job!) ale też jakoś świeżością ani fabułą nie zwalił z nóg...

Teraz czekamy Treasure of the Shadows, w którym w jednej czy dwóch scenach pojawi się nawet moja skromna osoba. :) Czekamy bo choć premiera miała być 15 września, to została w ostatniej chwili odwołana. Chłopaki ze Skierniewic popełnili faux-pas zapraszając na premierę mając film jeszcze w tak zaawansowanej produkcji. Niemniej, wykazali się szczyptą szaleństwa... A "trzeba mieć chaos w sobie, żeby stworzyć tańczącą gwiazdę" (F. Nietzsche). Miejmy tylko nadzieję, że tą odwołaną w ostatniej chwili imprezą nie dokonali fandomowego seppuku. Ja nie mam im tego za złe... Choć pewnie bym miał, gdybym się na przykład o odwołaniu dowiedział po przyjeździe do Skierniewic. Choć i tak telefon zastał mnie dosłownie w momencie kiedy zakładałem plecak na plecy...

Jaki będzie Treasure of the Shadows? Zobaczymy. Mam nadzieję, że jednak poprawią tą kiepską walkę na miecze, którą widać w trailerze.

Nie było jeszcze w Polsce fanfilmu który by "zwalił z nóg". W czasie kiedy kamery HD można dostać już wcale nie za tak straszliwie niewyobrażalne sumy pieniędzy, kiedy komputery są na tyle szybkie, że mogą przetworzyć obraz i dźwięk, nie znalazł się jak do tej pory nikt, kto napisałby dobry, nieschematyczny scenariusz. Bo czy w "George Lucas in Love" mamy odlotowe sekwencje walki na miecze świetlne i bitwy kosmiczne? A to chyba właśnie dlatego GLiL jest taki świetny... Zatem? Ktoś uratuje honor polskiego fanfilmu?
Ustanawiam niniejszym złoty medal w dziedzinie fanfilmu SW w Polsce. Kapituły nie będzie. Głosowania - nie będzie. Medale te będę przyznawał fanfilmom, które mnie zachwycą... W jakimś stopniu. Będzie to bardzo subiektywny wybór...

Do zobaczenia w następnym odcinku fandomstarwars.blogspot.com. :)


3 komentarze:

Unknown pisze...

Trochę skiepściliśmy, ale gwarantuję, że film się ukaże (zwłaszcze, że teraz mamy trochę czasu by go jeszcze dopracować);)

Yako pisze...

Nie przejmuj się. A też myślę, że dopracowanie wyjdzie filmowi na dobre. No i nie wiem, czy wam gratulowałem profesjonalnego green-boxu, kiedy byłem na planie :)

NaVaRski pisze...

"Choć i tak telefon zastał mnie dosłownie w momencie kiedy zakładałem plecak na plecy..."

A niektórzy już byli w drodze jak się o tym dowiedzieli... :P