19 września 2007

Gwiazdy w czerni

Staszek Mąderek tworzy swój pełnometrażowy film "Gwiazdy w czerni". Dzieło to, jest zapewne wiecie, inspirowane jego pierwszym trailerem "Stars in Black", którym zyskał popularność w fandomie, nie tylko Star Warsowym. Trailer ten, miał pokazać możliwości Staszka, ale stał się tak popularny, że w głowie reżysera zaczęła kiełkować myśl o stworzeniu pełnometrażowego filmu.
Na Polconie można było uczestniczyć w bardzo dłuuugim spotkaniu z reżyserem, który pokazał wtedy sporo materiałów dodatkowych, w tym także pierwszych kilka minut z gotowego filmu. Pomyślałem sobie, że napiszę swoją opinię na ten temat. Nie będzie to recenzja filmu oczywiście, bo trudno recenzować coś, czego widziało się tylko niewielki fragment.

Film zaczyna się dynamicznie. Kasia Bujakiewicz raz jako anielica, raz jako diablica wprowadza nas w opowieść i potem już akcja. Od razu jakaś walka na miecze i zostajemy dosłownie wrzuceni w środek wydarzeń. We fragmentach, które pokazał Staszek, widać wybuchy, pościgi, walki, elementy kaskaderskie...
Zaczynam się bać o ten film. Wizualnie na pewno będzie bez zarzutu i pokaże poziom efektów cyfrowych jakich w polskim kinie jeszcze nie było (tym bardziej - że jest to w zasadzie film fanowski - Staszek większość kasy na jego produkcję wykłada z własnej kieszeni). Ale czy nie będzie to teledysk, w którym poza ładnym obrazem nie ma nic więcej? Główny wątek filmu - jest dość nieskomplikowany, ale nie świadczy to o jakości filmu. Nawet najprostszy pomysł można przekuć w niezłe dzieło. Obawiam się tylko tego, że będzie to film, w których pokaz strony wizualnej będzie jedyną rzeczą dla której ten film warto obejrzeć.

Staszek jest dobry w krótkich formach - jego reklamy czy teledyski po prostu przytłaczają pomysłami, które są zawsze świeże. Ale żeby zrobić dobry film kinowy trzeba mieć chyba coś więcej niż tylko dobre pomysły na krótkie filmiki.
Z tego co już wiadomo o "Gwiazdach w czerni" Staszek zastosował tam kupę sprawdzonych trików. Są to dynamiczne walki, odniesienia do klasyków kina (na początku filmu postacie walczą na tak jakby.... miecze świetlne), czy piękne aktorki (a raczej - modelki), które od czasu do czasu pokazują się skąpo ubrane albo nawet - nago. Ale czy to wystarczy, żeby na film poszło więcej ludzi niż "konwentowa brać", która zna Staszka? Czy to wystarczy, żeby film uzyskał dobre recenzje?

A Wy, co myślicie? Zapraszam do komentarzy i na stronę oficjalną Staszka: www.stars-in-black.pl.

Brak komentarzy: