16 marca 2008

Dalsze myślenie o geekach

W poprzednim wpisie na iFandom zacytowałem wypowiedź Sadiego na temat geeków. Postanowiłem wrócić do tego tematu, ponieważ w tamtym poście poruszony został temat głównie geeków komputerowych.
Częściowo założenia pokrywają się z moim rozumieniem słowa geek. Wydaje mi się to zagadnienie jednak nieco szersze. Skłaniam się nawet do podziału jaki zaproponował Io Nois, że są trzy pokrewne typy. Mamy zatem geeka, nerda i coś, co do końca nie wiadomo jak zapisać, czyli z angielska czytane nerdow (po polsku wymawiane jak nerdoł lub nerdou). Kolejność nie jest przypadkowa. Przedstawione one bowiem właśnie w tej kolejności, czyli od geek do nerdou pokazują skalę "geekostwa". Zatem sam geek jest najmniej pejoratywne, a nerdou - najbardziej. Bo o ile hacker to raczej określenie magika komputerowego, kogoś kto zna się na tym bardzo dobrze (abstrahując od niewłaściwego użycia - hacker to nie jest włamywacz i złodziej danych). Zatem według tego podziału geek to pasjonat, charakteryzujący się pogłębioną wiedzą na jakiś temat (komputerów czy gwiezdnych wojen, czy czegokolwiek innego). Określenie to nie ma samo w sobie jeszcze aż tak negatywnego przesłania jak nerd. Nerd bowiem to już określenie dziwaka. Kogoś kto lekko świruje już na punkcie swego hobby. Przedstawione w Amerykańskich filmach pryszczate nastolatki noszące w kieszeni od marynarki wiele długopisów w ochraniaczu przeciwko zachlapaniu tuszem to wg. mnie bardziej już nerdy niż geeki.
Nerdou to już jest całkowicie pejoratywne określenie. Typowy nerdou nie widzi świata poza swoim hobby i już można traktować jego "nerdouowatość" w kategoriach chorobowych. Nerdou nie mówi o niczym innym jak swoje hobby, nie myśli o niczym innym i nie robi wiele więcej poza tym, co niezbędne do życia i do pielęgnacji hobby. W tym momencie owo zainteresowanie nie jest już hobby, a obsesją.

Pamiętacie pewnie wpis na iFandom na temat "składowych fanostwa" nadal podtrzymuję ten podział jakiego tam dokonałem. Daje się zauważyć nawet, że odnosi się on do zarówno do geeków jak i do nerdów. Bo w końcu traktujemy nerda jako takiego bardziej pokręconego geeka. Bardziej pokręconego idącego już w niezbyt dobrą stronę.

O ile w Stanach określenie geek i co za tym idzie, nerd kierowane są do szerokiego grona ludzi, bo mogą być związane z szerokim zainteresowaniem np. chemią lub fizyką, to zdają się odpowiadać głównie informatyce. :) Zresztą dotyczą generalnie przedmiotów ścisłych. Jakoś nic mi nie wiadomo o geekach poezji.
W Polsce natomiast określenie geek nie jest powszechnie używane. Odnosi się głównie do informatyki, ale a także do kręgów fanów s-f. Więc można raczej mówić o geekach Star Trek i Star Wars (no z tym drugim to nie bardzo sci-fi, ale dla uproszczenia przyjmijmy, że jednak tak) ale jakoś nie pasuje mi jakoś określenie geeka Władcy Pierścieni, choć wielu fanów pewnie pasowałoby do tego schematu :). Zresztą pokuszę się o stwierdzenie, że każde środowisko ma swoich geeków. Nawet jeśli nie są tak nazywani, to często są tak traktowani.

A co Wy myślicie? Może macie jakieś swoje koncepcje, czy propozycje innej nomenklatury?

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Słowa geek i nerd powstały, jako wyrażenia mające obrażać ludzi mało towarzyskich i szeroko pojętych dziwaków (najczęściej "kujonów"). Ta taka "dumna otoczka" powstała później i zaryzykowałbym stwierdzenie, że dla większości ludzi (nawet w Stanach) jest nieznana - zwłaszcza jeśli chodzi o słowo geek. W Stanach w ogóle znaczenie tych słów jest w dużej mierze zbliżone do naszego "frajera", czy "dziwaka" (dobierając co bardziej przyzwoite...), mogą więc dotyczyć każdego kto odstaje od reszty. Czy w polskiej szkole nie nazwalibyśmy dziwakiem kogoś, kto interesuje się poezją? Tak więc ostrożnie, Stany sobie, reszta świata sobie.

Druga sprawa, to nie jestem przekonany do pojęć "geek Star Wars", czy "geek Władcy Pierścieni". Uwielbienie tych "światów" jako składowa geekostwa - owszem, jak najbardziej, ale raczej nie, jako jego podstawa. Z drugiej strony, sam w swoim artykule napisałem wyraźnie, że każdy rozumie geeka nieco inaczej, więc nie będę się kłócił ;) Pozdrawiam, Sadi.

Yako pisze...

Dzięki za głos... Ja siedzę dość mocno z kolei w świecie fandomu Star Wars czy raczej fantastyki. I naprawdę widzę ludzi oderwanych całkowicie od świata i potrafiących nawijać TYLKO o swoim hobby. Kiedy zmienia się temat - czują się nieswojo. To trochę tak jak rozmowa informatyków:
- Słuchajcie, cały czas gadamy o komputerach. Może pogadamy o czymś innym... na przykład o dupach?
- ........ moja karta graficzna jest do dupy.

Tdc pisze...

"W tym momencie owo zainteresowanie nie jest już hobby, a obsesją.": eee... to po co tworzyć/używać nowe pojęcia skoro mamy psychiatrię :P :D

"Jakoś nic mi nie wiadomo o geekach poezji.": wg. mnie np. informatyka jest głównie inżynierią, a tu coś tworzymy, ulepszamy (developing) i to zaczyna żyć własnym życiem - możliwość czynnego uczestniczenia w takich procesach to zdecydowanie większa frajda - wg. mnie największa na świecie (coś na wzór Boga, który tworzy świat (choć bez przesady)). Natomiast nauki humanistyczne czy sklecanie wierszy to też tworzenie, ale wg. mnie takie ułomne... nikomu nie da takiej frajdy.

Anonimowy pisze...

A to widzieliście:

http://dublin.gazeta.pl/Dublin/1,86238,5076835.html

Tdc pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Tdc pisze...

Polecam:
http://tiny.pl/n528

;-)