22 listopada 2007

Falkon 2007 - Migawki

Oto przed Wami garść informacji (w formie dobrze znanej czytelnikom iFandom migawek).

Lokalizacja. Tutaj ciężko jendocznacznie określić ją pozytywnie lub negatywnie. Z jednej strony - budynek szkoły prywatnej wyższej (WYSPA - Wyższa szkoła czegoś tam i administracji) czyli już nie ma siedzenia w małych, szkolnych ławkach i toalety generalnie w dobrym stanie, a nie jak w państwowych placówkach oświatowych, w stanie opłakanym. Z drugiej jednak strony Falkon to ogromny konwent, zbierający co roku około 1000 ludzi. Ten budynek po prostu był za mały! Nie widziałem jeszcze konwentu w którym trzeba było się przeciskać na korytarzach - a na Falkonie - były takie momenty. Poza tym, jak to w szkole wyższej, mamy sale wykładowe, z projektorami i tablicami, które doskonale nadają się na sale prelekcyjne, ale mamy także malutkie salki ćwiczeniowe, które jako sale prelekcyjne się już nie bardzo nadają, a tym bardziej jako sale sypialne - ciasne i duszne, i jest ich zdecydowanie za mało. Zatem lokalizacja to plus i minus jednocześnie. Nie mogę jej jednak porównać z poprzednią miejscówką Falkonu, gdyż edycja 2007 konwentu byłą moją pierwszą.


Blok Star Wars. Na Falkon jechałem w błogim przeświadczeniu, że będzie to jeden z nielicznych konwentów, na które jadę jako stu procentowy uczestnik. Nikt z Warszawy, ani ja sam, nie musieliśmy prowadzić żadnego punktu programu. Mogliśmy się skupić tylko na oglądaniu tego, co przygotowali inni. Oczywiście w centrum naszych zainteresować był blok SW przygotowany przez Lubelskich Fanów. To co zaprezentowali było standardowe, ale mieściło się w "górnej granicy standardu". Prelekcja o efektach specjalnych - mieliście świetne materiały wideo, ale chyba można by chyba powiedzieć coś więcej. Ale mimo to było świetnie. Konkurs konstruktorski - Falcon i reszta byli w swoim żywiole, i oczywiście zgarnęli główną nagrodę za Snowspeedera. Prezentacja fanfilmów - konwentowy standard i klasyczny zapychacz. Jest to sprawdzony hit bloku Star Wars, więc i tutaj zgromadził ogromną liczbę widzów. Konkursy - także ogromny plus, zwłaszcza, że nagrody były dość cenne. Generalnie - plus za przygotowanie bloku, choć oczywiście sala w której się to odbywało była zbyt mała, i co za tym idzie - duszna, ale to już nie zależne było od Lubelskich fanów.


Sklepy i Jedzenie. Na miejscu konwentu działał barek, można by powiedzieć, że była to w zasadzie mała restauracja. Napoje ciepłe i zimne oraz dania obiadowe w przystępnych cenach - ogromny plus! Poza tym na teren konwentu można było zamówić dobrą pizzę. Zatem konwentowicze nie chodzili głodni. Plus dla organizatorów. Ze sklepami ze stuffem nie było źle, choć nie było ich wiele. Na uwagę zasługiwała przede wszystkim BARDZO bogato wyposażona księgarnia Solarisu, mająca w swojej ofercie nie tylko książki wydane przez to wydawnictwo. Poza tym było stoisko sklepu Bard i kilka innych. Generalnie wszystkie bardzo dobrze wyposażone w najróżniejszy asortyment. Było gdzie zostawiać pieniądze.

Rozplanowanie atrakcji. Tutaj już gorzej. Po części problem ten był spowodowany zapewne wielkością sal w budynku, bo oczywiste jest, że ważniejsze bloki dostawały większe sale, a mniej ważne - mniejsze. Niemniej, nie widziałem żadnej logiki w rozmieszczeniu sal. Nie... OK, mała logika była - sale do prelekcji RPG (aż dwie) były obok siebie. No po prostu budynek był dziwnie zbudowany.


Ludzie. Tegoroczny Falkon zebrał podobno 1200 ludzi. I byli to ludzie przeróżni. Trafiali się "młodzi padawani", jak i starsi i wiekiem i stażem konwentowym. To na pewno sukces marketingowy organizatorów, ale czy dla młodszych były atrakcje - śmiem wątpić, ale może się nie znam - nie byłem wszak wszędzie.

Ochrona. Była, choć mało widoczna. Generalnie porządek był zachowany i nie zauważyłem jakiś większych incydentów związanych z bezpieczeństwem, a na tym punkcie jestem, jak co poniektórzy wiedzą, wyczulony.

Podsumowanie. Niby wszystko superaście, jakiś większych wpadek nie zauważyłem, Jedzenie było, papier toaletowy był, program bogaty - był, pomimo ścisku było gdzie przyłożyć głowę, to Falkon jakoś nie miał dla mnie duszy. Może sprawiła to jego wielkość, a może coś innego... Nie jestem w stanie stwierdzić co zaszwankowało, ale coś było nie tak, a może to ja się starzeję?... Mimo wszystko - dziękuję organizatorom. Odwaliliście kawał dobrej, rzetelnej roboty. Gratulacje.

Na razie mówię HOWGH. Jak jakieś przemyślenia wpadną mi do głowy w związku z Falkonem, to nie omieszkam napisać na iFandom.

Brak komentarzy: