11 kwietnia 2008

Stary i nowy fandom

Kontynuując temat geekostwa i nerdostwa w świecie fanów Star Wars chciałbym dzisiejszym postem nawiązać do wpisu z bloga "Szamanie Mamrotanie", który jak sama nazwa wskazuje, należy do Szamana, znanego m.in. z koordynowania warszawskich Polconów.

Wspomniany wyżej post na blogu Szamana (znajduje się pod tym adresem) stara się wykazać, że podział na tak zwany młody i stary fandom nie istnieje, albo przynajmniej nie powinien istnieć. Podsumowując artykuł Witka można powiedzieć:
  • Fandom to jedna subkultura mająca swój język i swoje zachowania. Z tego powodu jest jeden fandom.
  • Starsi wiekowo chętnie wchodzą w dialog (różnie pojęty) z młodszymi, służąc radą i wsparciem.
  • Podział na "stary i nowy" fandom został stworzony przez dopiero wchodzących w świat fandomowy, aby jakoś w ten sposób złagodzić owo wejście.
  • Podział jest tak samo sztuczny jak podział oglądacze kontra czytacze czy planszówkowcy kontra karciankowcy.
  • Według badań wykonanych na Polconie w Lublinie system wartości fanów jest podobny, niezależnie od wieku.
Generalnie, z wieloma punktami mogę się zgodzić. Mają one bowiem zastosowanie także i do cząstki fandomu fantastycznego jaką jest specyficzy fandom Star Wars. Niemniej jednak - o ile sam głoszę tezę, że jest jeden fandom, tak podział na "młodych" i "starych" istnieje. Zawiera sie on bowiem w owym jednym fandomie (tak samo, jak wśród samochodów mamy samochody czerwone i niebieskie). Szaman wskazuje na fakt destruktywności tego podziału. Ja twierdzę, że podział ten wcale, w swym założeniu, nie jest niszczący. Niezgadzając się z Witkiem, nie chcę stwarzać podziałów, czy kreować na siłę dwóch antagonistycznych grup. (Gdzie fan A jest w "młodym" a fan B w "starym"), ale po prostu stwierdzam fakt dodatkowej warstwowości wewnętrznej.

Doskonale widać to było wtedy, kiedy pojechałem na spotkanie do fanów w Krakowie (post jest tutaj na iFandom). Tam mogłem zaobserwować grupę znajomych, którzy dyskutują o Star Wars, a nawet oglądają zrobione przez siebie rękojeści mieczy powstałe z rurek od odkurzaczy. Ja nie pamiętam kiedy ostatni raz dyskutowałem z kimś na temat jakiejś książki SW, a czuję się tak samo fanem jak "młodzi krakowianie". Czy zatem należę do starego fandomu? Nie mnie to oceniać, zauważam jednak różnicę w zachowaniu Krakowian na swoim (o ile się nie mylę) 4 spotkaniu, a Warszawiaków na 95.

Podział na "starych" i "nowych" można rozpatrzywać także ze względów towarzyskich. Zgrana ekipa, która już niejedną beczkę soli zjadła i na niejednym konwencie na podłodze spała, trzyma się razem właśnie przez mnogość łączących ją przeszłych zdarzeń. Dlatego grupa ta wydaje się hermetyczna i trudnodostępna. Pisząc "trudnodostępna" nie mam na myśli oczywiście jakiejś elitarności, ale pewną hermetyczność (młody widzi fanów star wars, którzy gadają o filmie w kinie na którym ostatnio razem byli, a film nie ma nic wspólnego z SW).

Zatem podział o którym pisze Szaman nie pochodzi od konfliktów ani ich nie tworzy. Ba! nawet nie aspiruje do tego, chyba, że ktoś tego bardzo chce. Jest elementem tej grupy i działa na jej korzyść ("młodzi" inspirują "starych", a "starzy" stopują czasem zbyt wielki entuzjazm "młodych").

A jak jest Waszym zdaniem? Jest stary i młody fandom Star Wars? Co jest wyznacznikiem należenia do jednego bądź drugiego? Komentarze są dla Was!

5 komentarzy:

Tdc pisze...

hmmm... mnie interesuje taka ciekawostka: dlaczego "stary" fandom SW (ten co ma 40 - 50 lat) właściwie się nie udziela ?? właściwe go nie ma i nikt tych ludzi nie zna ??

Ja np. jestem związany z innymi subkulturami i tam jest lepiej, np. coś na kształt konwentu jest organizowane przez osobę w owym wieku.

Yako pisze...

Można zauważyć pewną fluktuację. Otóż jest taki wiek, kiedy już udzielanie się nie jest najważniejsze. Jest masa innych spraw - dom, dzieci, a osoby poznane w fandomie stają się po prostu przyjaciółmi. Są chrzestnymi twoich dzieci czy współlokatorami...

Anonimowy pisze...

@ tdc - sprawa jest banalnie prosta. Wiadomo, że w pewnym wieku jest się już poważnym człowiekiem, niektórzy stają się szybciej, inni później. Koleś lat (40-50) raczej nie będzie sobie przychodził na "konwenty" do szkół, bo jest to po prostu żenujące. A profesjonalizm tego przedsięwzięcia jest żaden.

Szaman pisze...

Yaco: to o cyzm piszesz to nie jest fandom "stary" i "młody", ale fani "z doświadczeniem" i "początkujący" - takie grupy istnieją w każdej strukturze i w każdej strukturze jest między nimi jakaś dynamika. To, że wielu "z doświadczeniem" jest starszych wynika z tego, że doświadczenie się zdobywa razem ze starzeniem się. I tyle. To korelacja, a nie skutek i przyczyna.
Co do fluktuacji - w fandomie jest dużo ludzi w wieku do koło 25 lat, potem znikają oni na kilka-kilkanaście lat (rodziny, kariera) i... wracają w okolicach czterdziestki (nie wszyscy). Fandom starwarsowy jako taki (SW jako oddzielna podgrupa, a nie jako część ogólnofantastycznych zainteresowań) jest chyba jeszcze w Polsce zbyt świeży by doczekać silnej grupy "powracających".
Szaman

Tdc pisze...

Witaj Szaman !:)
Choć pewnie mnie zupełnie nie pamiętasz ;)

Jednak właśnie dziwne jest to że tych „doświadczonych” właściwe kompletnie nie ma ! Ja pamiętam co to było w Polsce jak w kinach leciała pierwsza trylogia ludzie starsi ode mnie świrowali w kinach tak samo jak miało to miejsce w USA. Mam paru takich znajomych, którzy mając kilkanaście lat poszli do kina na IV epizod i opowiadają niesamowite historie jak to wtedy było z ich punktu widzenia ! To jest potężna rzesza ludzi, która darzyła i darzy Gwiezdne Wojny dużym sentymentem itp. Pytanie gdzie Ci ludzie są ? A może nie pasuje im klimat konwentów ??
... właściwe to się im dziwię.

No i warto dodać że owi ludzie dziś mają około 44 lat i dzieci już dawno odchowane – mogą przychodzić na konwenty wraz z nimi, a tego nie robią...
...tak, mam teraz przed oczami Twój widok z niemowlęciem na rękach na ostatnim Polconie ;)

Pozdrawiam!