05 lutego 2008

Konwenty... Spotkania... Akcje...

No i odbyło się... kolejne wystąpienie fanów Gwiezdnej sagi. Tym razem w Warszawskim Paradox-Cafe. Tym razem program trwał godzinę. Tym razem, zaskoczeniem nie był fakt, że targetem były dzieciaki. Tym razem również było przyjemnie, zabawnie i wszyscy byli zadowoleni. Oczywiście były gry i zabawy, były atrakcje, był pot, krew i łzy. Innymi słowy normalka.

Nasuwa się jednak jedna myśl...

Przydało by się, aby fani przestali improwizować i naprawdę wzięli się do pracy. Przygotowali coś raz ale porządnie. Pytanie które kołacze mi się po głowie przez ten cały czas: Dlaczego wszystko musi to wyglądać jak scenografia do dennego filmu. Dlaczego nie umiemy wykorzystać naszych zasobów, siły, motywacji i zrobić czegoś porządnie?

Konwenty... Polskie "konwenty" to pomyłka. Czy widzieliście jakiś polski Konwent przez duże K? Ja nie! CorusCon, Dagobah, Kamino, Alderaan... wszystko to są jedynie podrygiwania tego co jest zagranicą. Może jest to kwestia tego, ze jesteśmy Polakami i nie umiemy niczego poprowadzić do końca DOBRZE?

Wszystkie akcje, konwenty to improwizacja. Bardziej lub mniej przygotowany program... ale co z tego? To i tak improwizacja. Może właśnie dlatego nie biorą grupy polskich fanów Gwiezdnych wojen pod uwagę jako oddzielnej grupy? Bo może w ich oczach jedyne co umiemy robić to pić piwo, klepać się po pleckach oraz należeć do 4 stowarzyszeń na raz? Bo może polski Fan jest niepoważnym nastolatkiem z trądzikiem i problemami emocjonalnymi, dlatego też przyłącza się do stowarzyszeń, robi w nich raban i burdel po czym zakłada własne?

Może po prostu nie dorośliśmy?

2 komentarze:

Falcon pisze...

Ma pan sporo racji panie prezes.
Faktem jest, że robienie w chwili obecnej konwentu SW mija się z celem. Wciąż te same odgrzewane punkty programu, na siłę wałkowane prelekcje.
Na małych imprezach, występy gościnnne też oklepane do bólu: PO maszeruje, SWAT uczy machania mieczem młodych jedajów (gdzie tu Artistic?). O spotkaniach lokalnych fandomów nie mówiąc.
...
zgubiłem wątek... :]

Anonimowy pisze...

Problemem polskiego fandomu SW jest chyba zbytnie rozdrobnienie. Trzeba by czegoś wspólnego na miarę niemieckiego JediConu (na poprzednim było coś koło 1000 geeków - czyli nawet mniej niż na naszym Polconie) Teraz co miesiąc jest jakiś "konwęt" w podstawówce czy innym gimnazjum czasem z tzw. "panelem SW" który przeważnie jest śmiertelnie nudny.